UWAGA!!! Ta strona funkcjonuję jako archiwum - pod tym linkiem znajduję się nowy adres bloga. Zapraszam!

Recenzja "Star Wars: Więzy Krwi"

mati212 2017-08-03 recenzje

Pomimo całej sympatii, jaką darzę „Przebudzenie Mocy”, to muszę przyznać, że ten film popełnia masę błędów. Najpoważniejszym (według mnie) jest słabe zarysowanie sytuacji politycznej, jaka panuję w galaktyce. Przez to zaniedbanie, w naszej głowie powstaję wiele pytań, które jak dotąd pozostają bez odpowiedzi: Dlaczego Nowa Republika i Ruch Oporu nie współpracują? Skąd Najwyższy porządek ma sprzęt, gdzie werbuję ludzi? I skąd, na Chiny Ludowe, się tu wziął?

książka star wars więzy krwi
Źródło: Empik

Ten karygodny błąd, ma naprawić książka Claudi Gray, „Więzy Krwi”. Jej akcja rozgrywa się na sześć lat przed siódmym epizodem i opowiada o powstaniu Ruchu Oporu. To tak w teorii, a jak to wygląda w praktyce?

Okładka

Na samym początku chciałbym pochwalić projekt okładki. Jest to jedna z najładniejszych, jakie widziałem i w Nowym Kanonie i w Legendach. Ba, to jedna z najładniejszych, wśród wszystkich książek, jakie czytałem. Zmartwiona Leia, formacja X-Wingów i górujący nad wszystkim Vader - coś pięknego.

Niestety lub może na szczęście, dobra okładka to nawet nie 1/8 sukcesu. Więc jak to wygląda w środku?

Historia

Mam nieodparte wrażenie, że cała historia – pomimo że dosyć ciekawa – jest tylko pretekstem, do pokazania nam sytuacji panującej w senacie. A jest co opisywać: Dwadzieścia kilka lat po bitwie o Endor, senatorzy podzielili się na dwie frakcje polityczne: Jedna opowiada się za centralizacją władzy, druga uważa, że władzę powinny zachować niezależne planety. Pierwsi chcą silniejszego wojska, drudzy demilitaryzacji.

Te dwie siły polityczne, raczej nie przepadają za sobą. I mówiąc „Nie przepadają”, mam na myśli, że pałają do siebie wręcz niemożliwą do wyobrażenia nienawiścią. Niech potwierdzeniem moich słów będzie fakt, że oskarżają siebie nawzajem, nawet o zamach terrorystyczny!

Chyba nie muszę mówić, że w takim stanie senat jest praktycznie bezużyteczny. Proces decyzyjny zajmuję długie miesiące, jeżeli w ogóle dochodzi do skutku. Senatorzy potrafią godzinami wykłócać się o błahostki jednak nie potrafią dojść do porozumienia w dużo ważniejszych sprawach. W rzeczy samej, jedyne co łączy te dwie partie, jest przekonanie, że kompromisy są dla przegranych.

Genialne w „Więzach Krwi” są wątki polityczne; Nie ma się co oszukiwać, to one dominują, książka jest nimi przesycona. Sądzę jednak, że to zaleta, nie wada.

Ponadto, bohaterowie są dobrze zarysowani, wielowymiarowi i wyraziści. Podnosi to znacząco komfort czytania i sprawia, że możemy się z nimi utożsamiać. W pewnym sensie, dodaje też „Więzom Krwi” realizmu.

Podsumowywując: „Więzy Krwi” czyta się bardzo, bardzo dobrze. W tej książce wszystko jest dopięte na ostatni guzik: bohaterowie, wydarzenia, dialogi, opisy... podane ze smakiem w idealnych proporcjach. Dzięki temu książkę czyta się bez znużenia, jakie czasem towarzyszy mi przy słabych pozycjach.

Nie znajduję w tej książce większych wad. Z tego powodu, a także tych powyższych daję 10/10.

Podziel się: