UWAGA!!! Ta strona funkcjonuję jako archiwum - pod tym linkiem znajduję się nowy adres bloga. Zapraszam!

(Nie)moralne Gwiezdne Wojny

mati212 2017-07-14 ciekawostki

Motyw dobra i zła jest obecny w naszej kulturze od stuleci. Już antyczni dramatopisarze, tworzyli swoich bohaterów na zasadzie kontrastu – jeden z nich był szlachetnym herosem, a drugi podłą szumowiną. Nigdy nic pośrodku.

Przez następne wieki, motyw ten wykorzystywali nie tylko artyści. Politycy i przywódcy często sięgali po niego, aby powiedzieć, swemu narodowi, kto jest zły, a kto dobry – w sumie jest to dużo prostsze, od żmudnych prób tłumaczenia zawiłości świata. Łatwiej wskazać wroga i przyjaciela.

Jak przystało na porządną baśń, w „Gwiezdnych Wojnach” taki motyw możemy dostrzec bez najmniejszych problemów. Ba, cała fabuła jest starciem pomiędzy dobrem i złem: Mamy Jedi i Sithów, Imperium i Rebelię, Republikę i Separatystów, Ruch Oporu i Najwyższy porządek...
Czy jednak to, co braliśmy za dobro, rzeczywiście nim jest? I czy ci dobrzy rzeczywiście nimi są? Mam nadzieję, że ten artykuł skłoni was do przemyśleń i – być może - zmieni sposób w jaki patrzycie na „Gwiezdne Wojny”.

żołnierze-klony

Armia klonów

Kiedy pomyślę o klonowaniu ludzi, przez głowę przechodzą mi dziesiątki pytań i rozważań: Czy to, że klon wygląda jak człowiek, sprawia, że rzeczywiście nim jest? I czy należy do tego, kto go stworzył? Czy może powinien mieć takie same prawa jak inni ludzie?
Te pytania są niezwykle wręcz ciekawe i mógłbym o nich debatować godzinami. Wiem, że nie ja jeden.
Fakt jednak faktem, że prawdopodobnie nigdy nie uzyskamy na nie odpowiedzi.

Republika jednak postanowiła te dylematy na bok, gdyz tak się złożyło, że niezwykle pilnie potrzebowała armii. A jako, że obywatele się do tego nie kwapili...

Moim zdaniem to wtedy Republika odrzuciła wszystkie swoje ideały i przekonania. Było to swego rodzaju niewolnictwo – w świetle prawa, klony nie były ludźmi i należały do państwa. Ponadto były pozbawione wszelkich praw obywatelskich, nie mogły głosować ani nie posiadały ubezpieczenia zdrowotnego (ich opieka medyczna była ściśle wojskowa). Odebrano im tez prawo do decydowania o sobie, (klon zawsze musiał zostać żołnierzem, nie mógł też liczyć na zwolnienie z armii) a za obronę Republiki klon nie otrzymywał żołdu.

To wszystko, w połączeniu z faktem, że (jeżeli przeżyły) odbierano im połowę życia, sprawia, że Republika ma bardzo dużo na sumieniu. Bo hodowanie mięsa armatniego, którego jedynym celem jest śmierć w obronie Republiki, trudno jest nazwać humanitarnym.

 Druga Gwiazda Śmierci

Zniszczenie obu Gwiazd Śmierci

Zarówno w czwartej, jak i w szóstej części, zniszczenie Gwiazdy Śmierci jest kreowane na zwycięstwo dobra nad złem. Światła nad ciemnością. Rebelii nad Imperium. Jednak czy to naprawdę wyglądało tak jak myślimy?

Zastanawialiście się kiedyś, ilu ludzi zginęło na Gwieździe Śmierci? Jeśli tak, to już śpieszę z odpowiedzią: 2 399 638. Dużo, prawda? I jestem przekonany, że nie każdy z nich był fanatycznym zwolennikiem Imperium.

Z pierwszą Gwiazdą to jeszcze pół biedy – była ukończona i zajmowana głównie przez żołnierzy marynarki i szturmowców. Wydaje mi się jednak, że nie na to się pisali, zapisując się do Akademii Imperialnej. Wielu z nich zrobiło to, aby wydostać się, ze swoich zacofanych światów i dostać przepustkę do lepszego świata, a nie dlatego, że byli ślepo zapatrzeni w Imperatora i to, co reprezentuję.

Z drugą sprawa, ma się gorzej. Jak wszyscy doskonale wiemy, w chwili zniszczenia nie była jeszcze całkowicie ukończona. Do czego zmierzam? Na stacji bojowej przebywały tysiące robotników, często przymusowych, którzy również zostali zniszczeni. A właściwie rozpyleni na atomy. Ryzyko zawodowe?

Każda strona, w każdym konflikcie ma bardzo dużo na sumieniu. I choć chcielibyśmy myśleć inaczej, bohaterowie nie zawsze są tacy bohaterscy.

Czy jednak możemy zarzucić Sojuszowi hipokryzję? Zdecydowanie nie. Pamiętajmy bowiem, że Imperium nie miało żadnych oporów, przed zabiciem dwóch miliardów ludzi i innych istot zamieszkujących Aldeeran. Przy nim, Rebelianci prowadzili niezwykle czystą wojnę.

Ten artykuł powstał po to, aby uświadomić wam, że świat nie jest czarno-biały. Nawet w gwiezdnej sadze. Mam wielką nadzieję, że was nie zanudziłem i zmieniłem wasz sposób pojmowania „Gwiezdnych Wojen”. Jeżeli nie... no cóż, widocznie beznadziejnie piszę artykuły.

Podziel się: